Jaka jestem lekkomyślna przekonałam się dzisiaj. Mam zrobione ponad 160 kwadratów potrzebnych na narzutę. Okazało się, że polowa z nich ma inny odcień bieli. Jedna włóczka jest miękka i mlecznobiała, druga biała o różowawym odcieniu. W swoim roztrzepaniu przyjęłam, że biel to biel. I koniec.
Na dodatek kwadraty różowawe są troszkę większe. Trzeci, wielki nawój przędzy jest u mamy i nie wiem jaki będzie jej odcień.
Trochę popchnęłam samplerek. Wygląda teraz tak:
P.S. Dobrzy ludzie nazwaliby moją lekkomyślność ufnością. Bardzo dobrzy i taktowni.