Pomarudziłam sobie ostatnio. Pomogło, wzięłam się do roboty. Też zrobiłam sobie bożonarodzeniowy hafcik. Wyszyłam sobie świątecznego jelonka.
Na zdjęciu poniżej jelonek z moim nowym igielnikiem.
Idę do kuchni robić świąteczną atmosferę tzn. uszka do barszczu.
No to pa! ( jak mawia Alutka)
P.S. Mam 94 kwadraty na narzutę, oprócz tych różowawych. Może na Wielkanoc ją skończę!
Jelonek sympatyczny,nie ma to jak małe przyjemności:)). Czasami trzeba pomarudzić,żeby docenić szarą codzienność.Pozdrawiam.Małgosia
OdpowiedzUsuńŚliczny świąteczny obrazeczek.
OdpowiedzUsuńPiękny świateczny jelonek zawitał u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPS. Dobrze, że już Ci marudzenie przeszło :)
Marudzenie bardzo często wpływa bardzo "zdrowotnie" na marudzącego. Odbiłam się od dna i szyję. wszystkiego co dobre, Kasiu.
OdpowiedzUsuńKasia