- Dostałam prezent. Wyjątkowo udany i nie udany. Udany bo to mulina. Nieudany, że wolałabym jednobarwną. I co mam z tym zrobić?
- Narzuta już zszyta, pięć razy obrobiona dookoła. Gdy skończę pokażę. Robienie jej to była przyjemność. Najgorsze to chowanie nitek w robotę - 300 kwadratów, z każdego dwie nitki do schowania - brrrr...
- Nie mogę siedzieć długo, nie mogę spać, nie mogę stać. Z chodzeniem też jest różnie... Dlatego pozdrawiam i ściskam wszystkich moich gości. Do zobaczenia - Kajka
niedziela, 27 kwietnia 2014
Przedświąteczny post
Dawno mnie nie było, a sporo się działo. Mam nadzieję, że nie będzie to bardzo długi post.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieniowana mulina jest świetna, powinnaś się do niej przekonać :)
OdpowiedzUsuńWiem, ale mam "mieszane uczucia" :))
OdpowiedzUsuńto może spróbuj na jakimś małym wzorze? :) Ja też mam kilka motków do wypróbowania, ale na razie odwlekam to w czasie...
UsuńFantastyczna biedronka!!! Bardzo wiosenne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta wiosna u Ciebie:).Cieniowaną muliną fantastycznie się dłubie hafty monochromatyczne, ja nawet popełniłam taki obrus:). Myślę, że znajdziesz pomysł na wykorzystanie swoich zasobów:). Pozdrawiam o porannej rosie:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńNie kłopocz się tą muliną. Pewnego dnia okaże się niezbędna :)))
OdpowiedzUsuńA zdjęcia cudowne!
Ja też uważam, że fajny prezent dostałaś :). Jeśli uważasz, że cieniowanie jest zbyt wyraziste, to możesz do igły brać po dwie nitki i układać je naprzemiennie, tzn. jedną tak jak wyszła z motka, drugą w kierunku przeciwnym ("do góry nogami"). Wtedy kolory będą się trochę bardziej mieszać i przejścia tonalne nie będą tak rażące. Daje to ciekawy efekt podobny do muliny farbowanej ręcznie.
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńZa taki prezent dałabym wszystko :) Pamiętaj muliny nigdy dość. Czas pokaże do czego Ci się przyda :)
OdpowiedzUsuńMulinkę schowaj, kiedyś się do czegoś przyda. Ja używam cieniowanej do haftowania zakładek do książek.
OdpowiedzUsuń