sobota, 26 października 2013

Zabawa w kotka i myszkę!

     Czytałam, słyszałam  o tym, ale nigdy nie widziałam. Dzisiaj miałam okazję zobaczyć. I jak w opowieści o Dawidzie i Goliacie ten ostatni przegrał. Nie wiem tylko czy dlatego, że był wielkoduszny, czy dlatego że nie wiedział co zrobić ze zdobyczą.












     Mysz, jak się domyślacie, uciekła. Inne koty dzisiaj pięknie pozowały.





sobota, 19 października 2013

Łakomczuchy

    Spacerując na psim trawniku zawsze dziwiłam się skąd do diabła tyle tam łupin. Przecież spacerują tam tylko psy i ich właściciele! No i ptaki. Żyłam w błogiej niewiedzy, aż tu pewnego dnia odkryłam skąd biorą się łupiny po orzechach.








Zirytowany odleciał z orzechem w dziobie. Chyba nie chce być modelem.
      Orzechy prawdopodobnie pochodzą z pobliskiego ogrodu, gdzie rośnie orzech włoski. Nie wiem czy właściciele wiedzą, że dzielą się z wronami, kawkami, czy gawronami. Z ilości łupin wynika, że ptaki są ich wielkim amatorami.

     Dziergam moją narzutę. Nie mogę się niczym pochwalić. Dodam, że mam już ok. 60 kwadracików. Chciałabym zrobić ją na święta, ale chyba się nie uda. Może będę w tym czasie zszywać kwadraciki.
  
        Malwy jeszcze kwitną! Pozdrawiam miłych gości i życzę miłej niedzieli!




wtorek, 15 października 2013

Jesienne spacery





 Motyle pozują do zdjęć.


 
Koty wygrzewają się na słońcu.






Wszystko pławi się w słońcu i korzysta ze słonecznych, jesiennych dni.

sobota, 12 października 2013

320

     Jesień ozłociła drzewa, buchnęło kolorami głębokimi, nasyconymi.  Kiedyś dawno temu, gdy byłam młodą dziewczyną, zastanawiałam się czemu jesień  na obrazach starych mistrzów jest przedstawiana jako najweselsza pora roku. Czas radości i zabaw.
    Obecnie nie znamy terminu przednówek. Sporo na ten temat można dowiedzieć się z "Chłopów" Reymonta.W czasach,  gdy nie czekamy na nowe /stąd nazwa przednówek/ bo wszystko jest.  Gdy jabłka są w sklepach praktycznie cały rok, gdy nie czekamy kiedy będzie młoda włoszczyzna. W czasach, których żyjemy nie wiemy co to jest głód. Taki niezależny od nas.
    Ludzie z obrazów wiedzieli. Dlatego dawno, dawno temu cieszono się jesienią, która zwiastowała dużo dobrego jedzenia. Widzimy orszaki wesołych kobiet i mężczyzn niosących kosze winogron. Nastała pora ucztowania i wesołej zabawy. Dość martwienia się o  pełny talerz!
  A my? Martwimy się, że będzie zimno, że słońca coraz mniej. I zimowa depresja będzie szaleć.


     Zaczęłam robić moją narzutę. W ubiegłą sobotę zaczęłam, wzór prościutki. Włoczka z szafy mamy. Mama znana chomikara znalazła włóczkę. Nie pamięta skąd się wzięła, bo nitka cieniutka. Taka do robienia na maszynach dziewiarskich. Ucieszyłam się, bo starczy na moją narzutę. Długo szukałam wzoru, ale najlepiej robi się ten klasyczny mały kwadracik. Robię z czterech nitek. Przyjemna odmiana po haftach, jest dużo czasu na myślenie. Na narzutę o wymiarach 180x220 centymetrów muszę zrobić 320 kwadratów. Mam już 29 sztuk.







Dary jesieni - maleńki ślimaczek na małym grzybku.  










wtorek, 8 października 2013

Kroszeczkę Kory, kroszeczkę samplerka.

    Jak mawia pewna trzylatka szyję sobie "kroszeczkę" samplerka, "kroszeczkę" Persefony. Ponieważ trochę się nazbierało spraw rodzinnych, haftuję sobie wolno, delektując się każdym krzyżykiem. A poważnie, tempo wolne i nie nabiera przyśpieszenia. Czyżby zmęczenie materiału?

    Do wszystkich zainteresowanych ramą, którą kupiłam do stojaka. Powiem Wam cichutko - co kto lubi. Ja chyba nie bardzo. Chwieje się toto na stojaku, zamocowanie kanwy też trochę kłopotliwe.  Pozostałam przy tamborku i na nim szyję Jasminę. Może za jakiś czas wrócę do ramy. Obciążę stojak jakimś tomiszczem i uda mi się szyć. Bardzo bym chciała.

    A swoją drogą zastanawiam się jak Rosjanki naciągają kanwę na taką właśnie ramę i kanwa jest jak blacha? U mnie była lekko sflaczała.


    

czwartek, 3 października 2013

Z kwiatka na kwiatek.

     Czapka, którą robiłam, stała się beretem! I to takim beretam jak dla trzynastego dziecka stróża po najstarszym bracie. Za duża, za szeroka, opadająca na nos. I tyle mojej działalności drutowej. Czapka nabiera mocy. 

     Za to Persefona zaczyna rozkwitać! Bo oczywiście przerzuciłam się na przyjemną pracę. Lamówka sukni nieźle daje w kość, dłubanina jak przy goldenie. Może nawet golden lepszy. Zaczynam podejrzewać, że zaczęłam ją nie od tej strony. Może gdybym zaczęła od głowy, byłabym zadowolona i nie kwękałabym, że Fonia taka nieciekawa. Zobaczymy, gdy dobrnę do końca!

     W zanadrzu czekają dwa samplerki: jeden zaczęty, drugi w wirtualnej przestrzeni. Fruwa tam kolor lnu albo kanwy i barwa nitek. No i narzuta na łóżko, też czeka. Tylko czas nie czeka i mknie z szybkością światła! A tu październik złoci liście i niedługo będzie szaro. I będziemy tęsknić za liśćmi, zieloną trawą i tymi wszystkimi urokami wiosny i lata. I co ta Persefona narobiła!