wtorek, 14 października 2014

      Świat w którym żyję ciągle mnie zdumiewa i zaskakuje. Dziś odwiedziłam hipermarket i na parkingu zauważyłam kilka młodych klonów i dębów golusieńkich, tzn bez liści. Małe, szczepione drzewka buchały orgią kolorów. Zrobiło mi się przykro bo jesień piękna, ciepła zaczerwieniła i ozłociła drzewa, a tu takie sieroty. Jednak to nie jest koniec historii.   W głębi zauważyłam pracownika w roboczym uniformie nieokreślonej firmy, który zrywał liście z ostatniego rosnącego tam dębu. Inny pracownik grabił liście do worków! Chyba to była próba sprawnej organizacji pracy. Sprzątamy raz a dobrze! 
     Inna sprawa, to zbliżające się wybory samorządowe. Nie wiem dlaczego służby porządkowe szaleją. Trawa koszona co dwa, trzy tygodnie. Wczoraj, naturalnie po godzinach, pracownik kosił trawę kosiarką. Myślę, że sam był zaskoczony tym co robi. Trawka niziusieńka aż prosiła się, aby zostawiono ją w spokoju. Drzewa są przycinane i niektóre ogołocone z gałęzi wyglądają jakby  wstydziły się swojej nagości. 
  








piątek, 3 października 2014

Kochamy kasztany.

    I nosimy w kieszeni. Jednego na szczęście, trzy dla zdrowia. Zbieramy wszyscy; dla siebie, dzieci, wnuków. A tak właściwie biorąc do ręki te gładkie, chłodne i błyszczące dary chciwie upychamy po kieszeniach wspomnienia dzieciństwa. Dotykamy go i sycimy się jego zapachem i kolorem.
    Dlatego kocham kasztany.