Pogoda paskudna, dwa dni trwająca migrena dobiłaby wołu. Całe szczęście że zwierzęta nie mają migreny. A może mają tylko nic nie mówią. Bo i po co?
Szczęściem po południu wczoraj i dzisiaj było lepiej / trochę lepiej dobrane leki/ więc popchnęłam trochę w piątek i wczoraj wieczorem Korę.
Kanwa kupowana w kawałkach jest bardziej wypukła i mięsista. Kupiona 18 na metry jest cienka i trochę sflaczała. Zastanawiam się, czy i tej kanwy nie produkują Chińczycy. Pamiętam kupowaną przed laty kanwę oczywiście firmową. Była gruba i mięsista, wspaniale się na niej szyło, a krzyżyki wychodziły pięknie. Dlatego lubię szyć Korę, kanwa jest lepsza gatunkowo.
Dzisiaj wybierałam kolory do Margaretowego i Madziulowego samplera i zastanawiam się nad takimi:
Wersja czerwona pierwsza od góry to mulina nr 902 i 816, na dole dodatkowo 3831. Wersja zielona to 3847 i 3849. I chyba będę wyszywała jedną nitką. Haft wtedy jest delikatniejszy i taki koronkowy lubię. Zastanawiam się nadal nad kolorami.
P.S. Obejrzałam dwa seriale wg powieści Elizabeth Gaskell.
Suknia coraz piękniejsza :) podoba mi się wersja zielona, ale jeśli dobrze pamiętam, to wolisz czerwień... jestem ciekaw co wybierzesz ;)
OdpowiedzUsuńHaft coraz cudniejszy, te kolory!!
OdpowiedzUsuńI też skłaniam się ku zielonkawej wersji samplera:)