Kocham fiołki, zawsze zakwitały na moje urodziny na początku kwietnia, a w tym roku się pospieszyły. U nas jeszcze nie ma, bo my na północy jesteśmy lekutko "zapóźnieni", ale wpatruję się w Twoją fotkę i czuję zapach:)) Pozdrawiam wiosennie i słonecznie. Małgosia.
Ja też nie mogłam się ostatnio napatrzeć na oznaki wiosny :D zapraszam do mnie na hafciarskie candy, rozdaję... króliki ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przytulę jednego!
OdpowiedzUsuńMam w ogrodzie fiołki, ale chyba jakąś późniejszą odmianę, bo dopiero zaczynają rozchylać płatki, ale fakt - wiosna!
OdpowiedzUsuńKocham fiołki, zawsze zakwitały na moje urodziny na początku kwietnia, a w tym roku się pospieszyły. U nas jeszcze nie ma, bo my na północy jesteśmy lekutko "zapóźnieni", ale wpatruję się w Twoją fotkę i czuję zapach:)) Pozdrawiam wiosennie i słonecznie. Małgosia.
OdpowiedzUsuńTeż byłam bardzo zaskoczona. Ucieszyłam się jakbym skarb odkryła!
OdpowiedzUsuń