piątek, 8 listopada 2013

* * *

   

       Długa, słoneczna jesień sprzyjała długim spacerom. Łapałam słoneczne dni, miłe chwile i nawlekałam je jak koraliki. Gdy pada deszcz, gdy pada śnieg wyjmuję je i przesuwam między palcami jak koraliki różańca. I jest mi lepiej...








           Zaczął padać deszcz i pojawiła się chęć do większej aktywności robótkowej.  Do tej pory leżało wszystko odłogiem, bo należało delektować się jesienią, jej łaskawym obliczem. Jednak nie leniłam się. Wieczorami zrobiłam tuniczkę dla trzylatki (zdjęcie robione nocą). Mam także wyszydełkowanych 120 kwadratów na narzutę i zaczynam myśleć o haftowaniu.







Przemoczone ptaki suszą piórka na naszej topoli.

2 komentarze: