piątek, 7 czerwca 2013

Strzał w kolano


     Dorfi z Robótkowego Bajdurzenia delektuje się nowym czytnikiem. Swoim delektuję się od Gwiazdki. Dobry Mikołaj uznał, że byłam grzeczna i znalazłam to cacko pod choinką. Jestem zachwycona jego lekkością i poręcznością. Już nie cierpię czytając książki  o objętości powyżej 1000 stron.

     Dawno, dawno temu, gdy książki drukowano, aby ją wydać, zecer musiał składać treść książki. Literka po literce. Słowo było cenne, wyraz też.  Książki miały rozsądne rozmiary i wielkość. Można było leżeć w łóżku i delektować się przygodami i fantastycznymi zdarzeniami.

   Teraz książki, dzięki komputerowemu składowi, mają objętość nawet 1000 stron i więcej. Ciężko taką książkę czytać leżąc w łóżku i trzymać ją w ręku. Komputery  przyśpieszyły proces wydawniczy książek i znacznie obniżyły jego cenę. Zawód zecera znikł.

    Wydawcy jak szaleni zaczęli wydawać grubaśkie książki Kena Folletta, "Millenium", czy coraz grubsze tomy Harrego Pottera. Czytelnicy chętnie je czytali, ale nie byli zachwyceni ich rozmiarami. Z tęsknotą wspominali czasy książek kieszonkowych. Małych, poręcznych, do torebki i kieszeni, o których zapomniały firmy  wydawnicze. W pewnym momencie Amazon zaczął sprzedawać tanie czytniki. I tak się zaczęło! Dokonała się rewolucja w czytaniu. Wielu wielbicieli książek pokochało czytniki. I chyba będzie ich coraz więcej.

     Chyba, że wydawcy zauważą, że nie każdy kupuje książkę, aby ją postawić na regale i zachwycać się jej posiadaniem. Tak było dawno, dawno temu....













8 komentarzy:

  1. Święta prawda. Nie wiem jaka książka jest na zdjęciu, ale np. "Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa" może służyć jako narzędzie zbrodni. 1.111 stron formatu ciut mniejszego od A4 i w twardej oprawie. Kupiłam, bo uwielbiam Sherlocka, ale czytać się tego wygodnie nie da. Do torebki też się nie zmieści - zresztą zaraz by się w torebce urwało ucho od tego ciężaru ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest "Upadek gigantów" K. Folletta, stron ok.1070. Też w twardej oprawie. A jako narzędzie zbrodni? Może o to chodzi wydawcom?

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się wzbraniałam przed kindlem ale jak już kupiłam i zaznałam tej przyjemności to do papierowych książek nie chce mi się sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja też. Myślałam, że nic nie zastąpi książki, głaskania okładki. A teraz myślę, że nic lepszego Mikołaj nie mógł mi podarować!

    OdpowiedzUsuń
  5. super fotki :) ja juz przestalam kupowac ksiazki, mam juz ich tyle ze nie jestem w stanie ich pomiescic, do biblioteki chodzic ?? no cuz tak nie ma najnowszych wydan no i czasu na to mi brak, ksiazek jest cala masa czasami sie zastanawiam jak sie kreci tez ksiazkowy interes, jedynymi ksiazkami jakie kupuje sa ksiazki i czasopisma robotkowe ,ale to i tez nie zawsze bo nie nie zawsze znajduje to co mi sie podoba, teraz tez jest latwiej znalesc cos w necie i za darmo ;) dziekuje za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zaczynam usuwać część książek, bo jako namiętna czytelniczka, sporo ich zgromadziłam.
      Miło mi że zajrzałaś do mnie :)

      Usuń
  6. Też mam czytnik, nie rozstaję się z nim :) Dzięki temu znacznie więcej czytam, wcześniej nie chciało mi się tachać książek np. w drodze do pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały jest czytnik! I kto by pomyślał, że dzięki niemu będziemy więcej czytały!

    OdpowiedzUsuń