piątek, 28 czerwca 2013

Migrena, szalona Dyrekcja i nie wiadomo co gorsze...

     Przyszła do mnie dzisiaj rano. Jeszcze dobrze się nie obudziłam, a już wiedziałam, że do mnie przyszła. Moja najwierniejsza przyjaciółka, lojalna i wierna.  Czułam na sobie spojrzenie jej zielonych oczu i wiedziałam, że ma mnie w swojej mocy. Wiedziałam, że nie minie godzina i każda komórka mojego ciała będzie czuła jej odwiedziny.  I  odejdzie dopiero wtedy, gdy będę czuła się jak szczenięca zabawka. Wymiętoszona i obolała.
     Zadzwoniłam do mojej dyrekcji i  poprosiłam o zwolnienie z dzisiejszego zebrania. Niezbyt ważnego i niezbyt długiego. W odpowiedzi na moją prośbę Dyrekcja odpowiedziała, że nie może mnie zwolnić, a obecność na zebraniu jest obowiązkowa.
     Moją drogę na zebranie, pobyt i powrót pominę milczeniem.

  


Piątek, godzina 01:27

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz