Wiosna przyszła gwałtownie i równie gwałtownie dala znać o sobie meteoropatom. Oprócz szalejącej przyrody, rozwijającej się błyskawicznie, równie gwałtownie szalały migreny, wirusy i bóle serca. Gdzie nie przyłożysz ucho, tam wiosna. Słyszysz o różnych bólach i cierpieniach wiosennych. Autorka niniejszego bloga nadejście pięknej panny uczciła dwudniową migreną. A co! Mam być gorsza. Podła mircia przyszła niestety nie jak przyzwoita przyjaciółka w sobotę lub niedzielę, ale we wtorek. Przeżyłam.
W czwartek, o pierwszej w nocy skończyłam piękną Zosię. Terminy, coby o nich nie mówić, bardzo pomagają zmobilizować się do pracy. Dzięki mocnemu postanowieniu oraz mojej determinacji i dopingowi koleżanek jest kolejna praca.
Czeka teraz na mnie piękna Jasmina z Wysp Hebanowych. Dziewczynka o egzotycznej urodzie. Mam nadzieję, że będzie się podobała.
Pamiętacie hafcik, który wyszywałam jakiś czas temu. Znalazł zastosowanie i zdobi worek przedszkolaka.
To moja nowa praca z cyklu przerywników. Przyjemnie się ją haftuje.
Kilka zdjęć z wiosennego spaceru.
Piękna panna, z tej Zosi. Ślicznie ją wyszyłaś. Gratuluję cierpliwości. Czekam na następny obraz . Pozdrawiam wiosennie Joasia
OdpowiedzUsuńJest cudna.Fajna kolekcja Ci sie szykuje, troszkę zazdroszcze:)
OdpowiedzUsuńI tempo wyszywania wbrew pozorom wcale nie ślimacze.Mam jeden taki duży co już 9-rok sie wyszywa i końca nie widać:)
Pozdrawiam cieplutko i czekam na na następnego olbrzyma.
Dziękuję z miłe słowa. Właśnie zaczęłam nową pannę do kolekcji. Pozdrawiam Kajka
OdpowiedzUsuńAle cuuudny obraz! Szukam szczęki pod biurkiem...
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba. Dziękuję za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuń