sobota, 30 listopada 2013

Straciłam serce.

     Narzuta się robi, ale dużo wolniej. Straciłam do niej serce. Coś mi się wydaje, że nie będzie taka ładna jak chciałabym. Trzecie kłebisko włóczki ma barwę zbliżoną do mlecznej. A różowawe kwadraty chyba nie wejdą w skład narzuty.
     Między atakami migreny przybywa samplerka.Wolno, ale jednak.



wtorek, 19 listopada 2013

Rzecz o lekkomyślności.

      Jaka jestem lekkomyślna przekonałam się dzisiaj. Mam zrobione ponad 160 kwadratów potrzebnych na narzutę. Okazało się, że polowa  z nich ma inny odcień bieli. Jedna włóczka  jest  miękka i mlecznobiała, druga biała o różowawym odcieniu.  W swoim roztrzepaniu przyjęłam, że biel to biel. I koniec.
     Na dodatek kwadraty  różowawe są troszkę większe. Trzeci, wielki nawój przędzy jest u mamy i nie wiem jaki będzie jej odcień.


     Trochę popchnęłam samplerek. Wygląda teraz tak:



P.S. Dobrzy ludzie nazwaliby moją lekkomyślność ufnością. Bardzo dobrzy i taktowni.

piątek, 8 listopada 2013

* * *

   

       Długa, słoneczna jesień sprzyjała długim spacerom. Łapałam słoneczne dni, miłe chwile i nawlekałam je jak koraliki. Gdy pada deszcz, gdy pada śnieg wyjmuję je i przesuwam między palcami jak koraliki różańca. I jest mi lepiej...








           Zaczął padać deszcz i pojawiła się chęć do większej aktywności robótkowej.  Do tej pory leżało wszystko odłogiem, bo należało delektować się jesienią, jej łaskawym obliczem. Jednak nie leniłam się. Wieczorami zrobiłam tuniczkę dla trzylatki (zdjęcie robione nocą). Mam także wyszydełkowanych 120 kwadratów na narzutę i zaczynam myśleć o haftowaniu.







Przemoczone ptaki suszą piórka na naszej topoli.