Wychodząc z pracy usłyszałam straszny ptasi jazgot. Za świerkiem stała kawka, która była atakowana przez jakiegoś ptaka. Udało mi się podejść bliżej i stojąc cichutko zobaczyłam , że dwa ptaki wielkości szpaka atakują kawkę. Szukałam plamek na ich piórkach aby potwierdzić swoją hipotezę. Dziwiło mnie, że duża kawka nie pogoni aresorów. Podeszłam ciut bliżej, okazało się, że to małe kawczęta atakują mamę-kawkę lub tatę. Zachowywały się głośno jak nastolatki chcąc przeforsować swoje zdanie. Młodzież domagała się jedzenia i najbardziej agresywny oraz bezczelny został nakarmiony.
Nie pisałam Wam o tym, że w otworze wentylacyjnym /chyba/ budynku jakiś czas temu kawki założyły gniazdo. Pan i pani Kawkowa znosili różne patyki i inne konieczne rzeczy potrzebne do wymoszczenia gniazda. Na brzozie rosnącej na trawniku gniazdo zakładały sroki. Często dochodziło do scysji miedzy parami. Gniazda srok już dawno nie widać i nie wiem czy mają już pisklęta. Cieszę się, że zobaczyłam maluchy choć jednej pary.