Moje związki z kardynałem, choć niemożliwe, były i są bardzo ścisłe. Nawet długoletnie. Cóż wielki kardynał ma wspólnego ze zwykłą zjadaczką chleba z odległej w czasie i przestrzeni mieszkanki Polski? Ano to, żę lubię rodzaj haftu zwany haftem Richelieu. Co prawda nie mamy informacji czy wielki człowiek lubił ten rodzaj haftu. Ponoć uwielbiał luksus i białe haftowane tym właśnie haftem kołnierze. Tyle opowieści. Źródła "malowane" przedstawiają dostojnika w całej powadze urzędu z białym kołnierzem, który jednak nie przypomina haftu jego imienia.
Oto serweta "posagowa", nazwana tak przez rodzinę w związku z tym, że praca nad nią trwała bardzo długo. Jest też przeznaczona dla
konkretnej osoby. Jeszcze muszę popracować nad nitkami. Bardzo tego nie
lubię.
|
Trochę wiosny dla zmęczonych zimą. |
|
Topola przed domem już nie może doczekać się ciepłych dni. |
Serweta przepiękna.Sama lubuję się w tym hafcie, wiem ile trudu potrzebuje ale zawsze efekt końcowy zachwyca.Napracowałaś się .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuje za miłe słowa. I tylko potrzeba białe płótno i białe nici i można tak wiele z nich wyczarować.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna serweta. Raz w życiu próbowałam tego haftu, powstał bieżnik, ale więcej do niego nie wrócę. Efekt końcowy owszem, bardzo mi się podoba, ale praca nad nim już nie. Wolę krzyżyki...
OdpowiedzUsuńFakt, ale i to żmudna praca i to. Chyba trzeba wszystkiego spróbować, aby wiedzieć co lubi się najbardziej. Lubiłam ten haft, teraz mi przeszło.
OdpowiedzUsuń