Wreszcie skończyłam kolejny rząd! Haftowanie ostatniej kartki schematu było drogą przez mękę. Właściwie było to pół kartki, więc ochoczo wzięłam się za pracę. Myślałam "takie trochę, to się gumką zetrze". Jednak zajęło mi to więcej czasu niż można sobie wyobrazić. Najpierw zapał trochę ostygł. Bo przecież tak mało do zakończenia, więc jak przysiądę to w dwa dni skończę. Później musiałam pruć - pomyliłam numerki muliny. Następnie ogarnęło mnie małe lenistwo i lekka niechęć do prac ręcznych. Czytałam książkę. No a potem wirusy zaatakowały mnie i udałam się do lekarza, który kazał mi się wyleżeć. Oczywiście skwapliwie skorzystałam z tej rady.
I takim oto sposobem haftowanie tej małej, ostatniej karteczki zajęło mi tak dużo czasu. Ale jest i prezentuje się tak:
Systematyczność popłaca :):):) Kolejna piękność się wyłania.
OdpowiedzUsuńRównież przekonałam się, że to co początkowo wydaje się proste, wchodzi pod górkę.
Mnie to nie wydaje się proste absolutnie.Pośpiech przy tak precyzyjnej pracy chyba niewskazany,wiec się nie stresuj,tylko spokojnie kończ dzieło,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZnam ten stan, gdy haft jest tak jakoś cały czas nie po drodze ;) Ale udało się i za to gratki :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że trafiłam na Twój blog :) Piękne prace tworzysz, piękne zdjęcia robisz, pięknie opowiadasz :)) Podziwiam za haftowanie Goldenków :) Chętnie będę tu zaglądać :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPowolutku aż do skutku :)
OdpowiedzUsuńA wyleżeć się też trzeba. Dla zdrowotności :)
wspaniały haft :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko przychodzi pora, na pracę, leżenie,czytanie i nawet chorobę, a u Ciebie rozciągnęło się w czasie.Pozdrawiam wiosennie:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńbędzie zjawiskowe dzieło :) i podziwiam ten porządek w krzyżykach :) ja nie potrafię się trzymać sztywno jednej kartki wzoru :) i potem mam spory bałagan na kanwie :)
OdpowiedzUsuń