I nosimy w kieszeni. Jednego na szczęście, trzy dla zdrowia. Zbieramy wszyscy; dla siebie, dzieci, wnuków. A tak właściwie biorąc do ręki te gładkie, chłodne i błyszczące dary chciwie upychamy po kieszeniach wspomnienia dzieciństwa. Dotykamy go i sycimy się jego zapachem i kolorem.
Dlatego kocham kasztany.
Uwielbiam kasztany, zbierać, układać, przekładać, patrzeć na. :) Wyczytałam dziś że śląskie zoo organizuje zbiórki kasztanów i żołędzi jako pokarm dla kopytnych. Fajnie. Radocha w zbieraniu a potem jeszcze satysfakcja, że kudłacze będą miały co jeść. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKasztany i kolorowe liście to przepiękne zwiastuny jesieni:). Zdjęcia cudne:).Dobrze, że już wróciłaś:)). Pozdrawiam cieplutko i jesiennie:). Małgosia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wszystko się przewaliło co złe w moim życiu i rozgoszczę się na dobre. Dziękuję Małgosiu za piękne powitanie :)
OdpowiedzUsuńJa co roku napycham kieszenie kasztanami i rozkładam wszędzie gdzie tylko mogę co zawsze wywołuję uśmiech mojego M.
OdpowiedzUsuńW tym roku nie mam ani jednego, a w tamtym znosiłam je siatami do domu... Gdzie jest mój przydział? ;)
OdpowiedzUsuń