Dziś chodziłam po szczęściu. Nie deptałam tylko chodziłam w szczęściu. Nie spotkało mnie jakieś wielkie szczęście, ogłupiające szaleństwo. Wprost przeciwnie - byłam na spacerze z psem. Na psim trawniku. To szeroki pas zieleni między ulicą a uliczką osiedlową. Jest on miejscem spacerów psiarzy z prostego powodu, dzieci tam się nie bawią i nikt nie chodzi.
Wiosna rozszalała się w tym roku gwałtownie i po mrozach marcowych, trudno przyjąć do wiadomości, że wszystko oszałamiająco szybko rozkwitło. Trawa zaszalała, a na psim trawniku króluje koniczyna. Biała, czerwona o liściach wszelkiej wielkości i o różnych odcieniach zieleni.
Szłam tak sobie z Panem Borysem / sznaucer miniatura/ i wgapiałam się w tę koniczynę. Dawno już udowodniono dobroczynną moc spacerów i bezmyślnego gapienia się na zieleń. I nagle ... Eureka! Przecież ja stąpam po koniczynie, a ile wśród nich jest czterolistnych? Całe mnóstwo! Jestem straszną szczęściarą!
Ale faktycznie, mam wielkie szczęście. Mam wspaniałą rodzinę, pracę, zdrowie nie najgorsze. Koleżanki blogerki i nie blogerki. Mam hobby i pełną gamę muliny DMC, worek Ariadny oraz szufladę tamborków; krosno, stojak, cała masę pudełeczek na mulinę. Nieprzydatną lampę z lupą i "psu na budę" potrzebny kwadratowy tamborek. Pełno włóczki i wełny - w razie potrzeby i ochoty.
I mam męża, który ze zrozumieniem przyjmuje do wiadomości informację o potrzebie kupna schematu Golden Kite i funduje mi go na urodziny.
Marzę o wypasionym stojaku na ramy wszelkiej wielkości i o kilku
dodatkowych godzinach wciągu doby. Na czytanie i haftowanie.
Ale to marzenia, i jak to z nimi bywa, nie wszystkie są realne.
Mój szpak, który co roku wyśpiewuje na klonie. To dopiero szczęście! |
TAk, masz rację. Czasami potrzeba chwili, by zrozumieć ,że szczęście jest obok nas, a nie w banku na koncie. Maj w tym roku jest cudowny i to tylko od nas zależy ,czy w tej soczystej zieleni, w słodko kwitnących bzach i konwaliach , znajdziemy pełną radość i zadowolenie. Obcowanie z przyrodą daje wypoczynek i " ładuje akumulatory". No ,a jeśli mamy jeszcze te wszystkie skarby " robótkowe", to już nic więcej nie trzeba.Pozdrawiam Joasia
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. Często dochodzimy do wielu wspaniałych odkryć na spacerach. Że szczęście leży u naszych stóp, że pukanie o podłogę psich łap daje nam wielką radość... Pozdrawiam Kajka
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś! Czuję dokładnie tak samo. A ten ptaszek... jesteś pewna, że to nie kos?
OdpowiedzUsuń